f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s   GRY | SERWERY GIER | BANNERY
 



 
 
 





  f·p·p · c·a·l·l o·f d·u·t·y | Zapowied...

Artykuły

Zapowiedzi prasowe

Tekst z Clicka:

Wielki sukces MEDAL OF HONOR:ALLIED ASSAULT doprowadziła do podziałów wewnątrz firmy 2015.Pewnej deszczowej nocy część programistów złożyła wymówienie, by w kilka godzin później założyć Infinity Ward. Dziś już wiadomo, że nowe studio pracuje nad grą CALL OF DUTY i że już jesienią II wojna światowa rozpocznie się na nowo.

Miłośnicy taktycznych drużynowych strzelanin FPP będą wniebowzięci. Dostaną do łapek program z rozbudowanym trybem dla pojedynczego gracza , wzbogacony o możliwość zabawy w Sieci. Każda z trzech kampanii pozwoli im kierować żołnierzami innej nacji.

Obok Brytyjczyków w grze pojawią się Amerykanie i Rosjanie, a także Niemcy i Włosi odgrywający rolę ruchliwych i całkiem niegłupich celów. Stanie się tak dzięki rozbudowanym procedurom Sztucznej Inteligencji, które sprawią, że przeciwnicy będą się zachowywać jak prawdziwi żołnierze. Chłopaki w kamaszach nauczą się współpracować ze sobą, kryć się za przeszkodami terenowi, a przede wszystkim cwaniaczyć i kombinować. Będą to bowiem osoby niechętne ryzykujące życie, a jednocześnie gorliwie wykonujące rozkazy przełożonych. Także członkowie twojego oddziału okażą się kompetentni. Niejeden raz uratują ci tyłek, choć z drugiej strony także i ty będziesz nastawiał za nich karku. Co ciekawe, w jednej z misji wskoczysz do prawdziwego czołgu i wraz z kamratami ruszysz do boju o wolność i demokrację(ludową, niestety)!

W kampanii amerykańskiej wcielisz się w rolę tropiciela przerzuconego do Normandii w okresie D-Day. Wraz z oddziałem będziesz się przedzierał przez wyludnione wioski i zbombardowane miasteczka do miejsca, w którym stacjonuje macierzysty pluton. Czeka cię też walka o działa artyleryjskie w okolicy Brecourt Manor. Most Pegasus i tamę na rzece Eder zabezpieczysz jako żołnierz armii brytyjskiej, zaś jako rodowity Rosjanin weźmiesz udział w obronie Stalingradu (a później ruszysz na wschód... kto wie, może nawet do Polski dotrzesz). Każda z kampanii rozpoczyna się efektownym filmem stworzonym na silniku gry, który- niczym w MEDAL OF HONOR- w decydującym momencie wciśnie ci w łapki gnata i nakaże bezlitośnie walkę o życie. Dodatkowym atutem produkcji Infinity Ward będą liczne odniesienia do obrazów znanych z kina. Nie zabraknie chociaż efektywnej przeprawy przez Wołgę rodem z „Wróg u bram”. Zdaniem osób, które widziały wersje alpha CALL OF DUTY, ten epizod wojny na froncie wschodnim wygląda o niebo lepiej niż szturm na plażę Omaha, który ponad rok temu przyczynił się do olbrzymiego sukcesu MoH.

Gra będzie miała ładną, klimatyczną grafikę wykonaną na silniku QUAKE 3 ARENA. Mieszkańcy Normandii czy Wołgogradu (tak obecnie nazywa się Stalingrad) z pewnością odnajdą w niej miejsca, które znają z rzeczywistości. W programie nie powinno zabraknąć dopracowanych animacji postaci, tryskającej krwi i fruwających pocisków oraz granatów, potęgujących wojenny chaos. CALL OF DUTY zawędruje do sklepów jesienią. Pół roku później właściciele konsol otrzymają CALL OF DUTY: FINEST HOUR, ale będzie to już nieco inna gra.



Zapowiedź z wrześniowego wydania CDACTION:

Team 2015 opuściło aż dwudziestu dwóch z dwudziestu pięciu ludków, którzy tworzyli Medal of Honor: AA. Chłopaki - pod nowym szyldem - postanowili dalej drążyć temat FPS w realicha II Wojny Światowej i tym sposobem od półtora roku powstaje Call of Duty.

WHO IS WHO?
Allied Assault - jak pamiętamy, w wielu fragmentach pachniał "Szeregowcem Ryanem" (ot, chociażby misja z lądowaniem w Normandii), w Call of Duty panowie posunęli się jeszcze dalej. Tym razem za wzór posłużył serial "Kompania Braci" (Band of Brothers), który swego czasu robił furrorę na kanale TVN - oraz film "Wróg u Bram". Call of Duty przyświeca ta sama idea, co twórcom serialu - bohaterem gry jest szary obywatel, który staje do bohaterskiej walki za ojczyznę w chwili największego zagrożenia. W rezultacie otrzymujemy postać nowej kategorii. Nie jest to rambo przekroju B.J Blazkowicza z Return to Castle Wolfenstein, nie jest to także wyedukowana nadzieja amerykańskiej armii jak porucznik Mike Powell z MoH:AA.

BEZIMMIENNY HEROS
Bohaterem jest tu zwyczajny żołnierz, jakich było miliony w czasie II wojny światowej i tak jak oni wówczas - tak i on marzy tylko, aby przeżyć. Banalne, ale o wiele bardziej realistyczne niż to, co do tej pory mieliśmy w shooterach osadzonych w tych samych realiach. Przecież Powell i Blazkowicz we dwóch mogli wygrać całą wojnę! Tu, mamy wokół siebie kumpli, którzy będą nas wspierać, oraz fowódców mówiących nam, co mamy robić. Tym samym Call of Duty w trybie Singleplayer powinno się zbliżyć do tego, co obserwujemy w rozgrywkach sieciowych - czy to w RTCW, czy Enemy Territory. Z taką różnicą, że Call of Duty będzie mniej chaotyczne (to się tyczy walk w RTCW czy ET na wielu serwerach, a tam każdy ma swoją koncepcję) i ekwilibrystyczne (za takowe należy uznać chyba walki klanowe). Tym samym przyjdzie ci zmienić swoje przyzwyczajenia z tradycyjnego "zabij wszystko, co się rusza" na "liczy się tylko dobro zespołu". Co najważniejsze, z towarzyszami możliwa jest interakcja - kompanom wydajemy proste rozkazy (jeśli jesteś wyższy rangą, wymieniamy się bronią i amunicją.

CZTERY KAMPANIE
Kolejną nowalijką w stosunku do innych "żołnierskich" shooterów jest fakt, że w grze zamiast jednej kampanii single player mamy ich... aż cztery. W sumie daje to dwadzieścia cztery misje. Część z nich ma mieć podłoże historyczne, jak chociażby lądowanie amerykańskich spadochroniarzy na tyłach niemieckich w przeddzień inwazji w Normandii. Jak na razie Infinity Ward podało szczegóły trzech kampanii, w których możemy zagrać amerykańskim spadochroniarzem, angielskim komandosem i radzieckim sołdatem. Czwarta kampania na razie jest zagadką, choć w niektórych przeciekach mówi się, iż jest ona łączona - przyjdzie nam zdobywać Berlin wojskami wszystkich alianckich sojuszników.Mnie się jednak marzy, by po ukończeniu tych trzech kampanii aliantami została odblokowana czwarta - w której wcielimy się... w żołnierza Wehrmachtu. albo niechaj pojawi się kampania w Afryce!

KAŻDA MISJA INNA
Nowe podejście programistów zaowocuje również tym, że nie będzie tu mowy o nudzie. Raczej nie ma sans, by w czasie gry powiedzieć "kurczę, znowu mam robić to samo?". Jak doskonale pamiętamy, w RTCW misje ograniczały się właściwie do zadań typu "Rambo - zabij wszystkich, wysadź coś". Nie dużo lepiej miał się to w MoH:AA. Tu, zadania były ciut ciekawsze, ale wnerwiające z kolei to chaotyczne (czasami) bieganie po planszy, że nie wspomnę o kwiatkach, jak np. ten sławny ołtarz w kościele. Call of duty w tej kwestii zapowiada się znakomicie. Są to bowiem walki o przełamanie pozycji Niemieckich, tak uwielbine przeze mnie walki uliczne, bitwy z udziałem czołgów, ale też misje typu "znajdź i uratuj", sabotaż itd. Wszystko w zależności od tego, w jakim miejscu się znajdziemy. Podczas gry w służbie narodu wybranego (US ARMY) większość misji będzie miała charakter taktyczny, z dodatkiem zażartych starć. Jest to coś w stylu "zlokalizuj wroga, wezwij wsparcie, poczekaj na posiłki i uderz". Jako Angielski komandos więcej czasu poświęcimy na staranne przygotowania, a później zaskakujący na przeważające siły wroga. Zupełnie inaczej walczy się po stronie radzieckiej. Armia Czerwona nie jest dobrze wyszkolona, ale jej siłą jest liczebność. Tu, walczyć przychodzi w wielkich bitwach, w których nie ma znaczenia taktyka - biegniesz po trupach kolegów prosto na zionące ogniem stanowiska Niemców.

REALIZM NAJWAŻNIEJSZY
W kwestii realizmu programiści doszli chyba do słusznego wniosku, że tym razem muszą się bardzie przyłożyć. Wiem, że fani MoH mogą być niezadowoleni, ale moim skromnym zdaniem, realizm w Allied Assault kulał mocno i (przynajmniej mnie) zniechęcał do gry. Tu ma być inaczej - prawdziwiej. Po pierwsze, celności nie idzie w parze z prędkością, z jaką się poruszamy. W czasie biegu nasze pociski "rozbiegają się", a gdy kucniemy lub położymy się, ogień staje się celniejszy. Widać to doskonale na jednym z filmików, na którym celownik "rozszerza" się, kiedy bohater jest w ruchu. Po drugie, trwają wytężone prace nad tym, aby AI komputerowych przeciwników oraz twoich towarzyszy była bliska ideału. Mają reagować tak jak ty. Zaskoczeni ogniem nie atakują na oślep, lecz szukają zasłony i starają się przeczekać nawałnicę żelaza. Mało tego, AI komputera pozwala żołnierzom na omijanie czy przeskakiwanie przeszkód (np. zeskoków), a także np. wyskakiwanie przez okna (choć to potrafili już Niemcy w MoH). Czekają cię też misje, w których przez dłuższy czas na polu walki będzie trwał impas. Wróg będzie dobrze schowani i nieskory do samobójczego ataku, a ty nie bardzo będziesz miał pomysł lub środki, by go wykurzyć. albo odwrotnie, to ty będziesz siedział ukryty na polu ostrzeliwanym przez wroga i nie będziesz mógł zrobić kroku w którąkolwiek stronę. Po trzecie - broń. Więcej o niej napiszę poniżej, natomiast tu wspomnę o innej istotnej rzeczy. Otóż, dużą wagę przywiązano do ilości amunicji, a także zawodności broni. Zgadza się - w Call of duty może się zdarzyć, iż w najmniej odpowiednim momencie broń zwyczajnie się zatnie (steny miały tendencję ku temu, a w MoH chodziły jak szwajcarskie zegarki!) czy przegrzeje (to ostatnie akurat to nic nowego)! Wówczas pozostanie graczowi podnieść broń zabitego kolego lub wroga. W przypadku Armii Czerwonej zawodność broni będzie większa, a amunicji jest mniej. Cóż, pamiętajmy, że w tym przypadku liczyła się ilość, nie jakość. Realizm zachowań doskonale widać na publikowanych obrazkach i filmikach, na których widzimy żołnierzy przyczajonych za murami, strzelających z przykucniętych pozycji czy nawet wyciągających towarzyszy spod ostrzału wroga. Zwłaszcza to ostatnie, jakże realistyczne ujęcie, wzbudziło niemały zachwyt redakcji. Nic dziwnego - jakby na to nie patrzeć, praca medyka w RTCW czy ET polegająca na wbijaniu strzykawek czy rzucaniu apteczek jest niezbyt prawdziwa. Przy czym autorzy nie silą się na stworzenie czegoś w rodzaju symulacji żołnierza na polu walki. Ba, obiecują, że proporcje wyważono tak, by przy całym realizmie grywalność najwyższych lotów. Oby!

OD THOMPSONA PO BRENA
Liczba dostępnych giwer jest naprawdę imponująca, bo liczy ona około trzydzieści sztuk. Do tego trzeba jeszcze doliczyć możliwość kierowania pojazdami, a konkretnie czołgiem. Podczas walki w Armii Czerwonej gracz jest członkiem załogi T-34. Prawdopodobnie postrzelać także będziemy mogli z flaka (czy altylerii przeciwlotniczej), choć akurat ten element gry jest w fazie testowej. Poza tym gracz jest "pasażerem" wielu innych pojazdów. Każda z broni wizualnie wygląda tak samo jak historyczne odpowiedniki oraz ma wszelkie zalety i wady oryginału. Do tej pory Infinity Ward podało nazwy niespełna połowy uzbrojenia. I tak, amerykański spadochroniarz ma na wyposażeniu m.in. Thompson M1A1M, M1 Carabine, M1 Garand, Bar oraz Colt M1911A1. Brytyjski komandos walczy najpopularniejszym pistoletem maszynowym JKM, czyli Brenem LGM Mark 2. Radziecki piechur - wbrew oczekianiom, nie walczy kamieniami, lecz sławnym karabinem M1983 Mosin, rewolwerem M1895 Nagnat, PePrSzą-41, Tokariewem TT33. Nie można też zapomnieć, że w każdej kampanii walczyć możemy bronią zdobytą na wrogu. W Niemieckim arsenale znajdują się takie cacka jak Mauser 98K, MP-40 czy MG-42.

ŁADNIEJSZY WOLF
Call of Duty powstaje na ulepszonym i to znacznie, silniku Return to Castle Wolfenstein, który - jak pamiętamy - był udoskonaloną wersją engine Quake ]I[ Arena. Liczba zmian i poprawek w stosunku do pierwowzoru jest imponująca. Przede wszystkim został zmieniony system renderowania (obecny T&L), dzięki czemu ilość polygonów na jedną klatkę zwiększyła się aż do 200 tysięcy! Dla porównania - w Wolfie wyciągaliśmy "ledwie" kilkadziesiąt tysięcy. W rezultacie otrzymujemy bardzo drobiazgowe postacie żołnierzy, a także lokacje. Na pierwszy rzut oka możemy rozróżnić oficera od żołnierza czy też rodzaj formacji. Widać to po mundurze, uzbrojeniu oraz insygniach. Jeśli chodzi o lokacje, to - jak wiadomo - kampanie rozgrywane są na dwóch frontach: wschodnim i zachodnim, co znaczy, że ujrzymy obrazki typowe dla tamtych rejonów globu. Walka na froncie wschodnim to w sporej części potyczki na ulicach Stalingradu i mroźna Rosyjska zima. Dla tego na ekranie widzimy zaśnieżone, zbombardowane kikuty budynków, palące się zgliszcza i stosy gruzów oraz dymy snujące się nad Wołgą. Dalsze misje - notabene rozgrywane w Polsce - to głównie walki na polach. To wiąże się również z tym, że kierujemy poczciwym "Rudym". Walki w kampaniach brytyjskiej i amerykańskiej rozgrywają się na uliczkach francuskich miasteczek oraz na polach, na których pasą się niewinne krówki (dość często marnie kończą, np. gdy znajdą się pośrodku strzelaniny). Nowy jest również system animacji postaci - nazwano go Ares. Na filmikach te animacje robią rzeczywiście kapitalne wrażenie. Przede wszystkim imponuje szeroki wachlarz ruchów żołnierzy. To - jak się chowają, jak składają do strzałów, czołgają, kucają, biegną, padają zaskoczeni ogniem i zakrywają uszy... Dodajmy do tego jeszcze realistyczne wybuchy (wystarczy spojrzeć na rozbryzgującą się ziemię - coś niesamowitego), zabójcze oświetlenie lokacji (w czym głównie zasługa broni), a okaże się, że do tej pory coś takiego widzieliśmy tylko na ekranach kin!

PRAWDZIWA KANONADA
Zgodnie z przyjętą koncepcją "realizmu doskonałego" nagrano naprawdę profesjonalną ścieżkę dźwiękową. Aby tego dokonać, wzięto ze sobą cały arsenał broni, która występuje w Call of Duty - i zaszyto się gdzieś w głuszy, aby nagrać odgłosy, jakie wydają te zabawki. Ba, tak się przyłożono, że zarejestrowano odgłosy, jakie wydawały pociski uderzające w różne cele (kamień, drewno, ciała). Audiofile mogą się zatem spodziewać odpowiedniej dawki doznań. Podczas oglądania filmików byliśmy pod nie małym wrażeniem tego, co wydobywa się z głośników. Za tło służą silniki przelatujących samolotów, grzechot działek pokładowych, a na pierwszym planie słychać trzask broni, wybuchy oraz okrzyki towarzyszy. I tu pewien minus - słabo brzmią gadki radzieckich żołnierzy. Zamiast facetów gadających po rosyjsku, z odpowiednią dawką "bladzi" i "...twoju mat" - albo choć angielsku z rosyjskim akcentem - mamy głosy niczym z kreskówek. Oprócz odgłosów z pola walki (i nie tylko, bo przecież usłyszymy także ćwierkanie ptaszków czy szczekanie psów) możemy się spodziewać... marszów wojennych jako oprawy muzycznej.

DETRONIZACJA?
Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać na Call of Duty z dwóch powodów. Po pierwsze - liczę, że tryb single player będzie wreszcie rozgrywką, jaka zapewni graczowi niespotykane dotąd emocje dzięki wysokiemu realizmowi. Po drugie - mam nadzieję, że tryb wieloosobowy w niczym nie będzie ustępował temu z Enemy Territory. wymagania chyba niewielkie? Trzymajcie zatem kciuki, aby się one spełniły. Na razie wszystko jest na jak najlepszej drodze. Z drugiej jednak strony - pamiętajmy, że Allied Assault również zapowiadało się rewelacyjnie, a rozczarowało. Premier, o ile wszystko pójdzie dobrze, jeszcze w tym roku.



Zapowiedź gry na podstawie dema z listopadowego Komputer Świat Gry:

TREŚĆ GRY
W mundurze żołnierza sowieckiego, brytyjskiego lub amerykańskiego walczymy z hitlerowskim Wehrmachtem. W udostępnionym przez producenta demie zdobywamy normandzkie miasteczko Sainte-Mere-Eglise w szeregach amerykańskiego 506 pułku spadochroniarzy i razem z kolegami oczyszczamy zabudowania z niemieckich żołnierzy. Zdobywamy stanowiska wrogiej artylerii przeciwlotniczej, które ostrzeliwują desantujących się amerykanów. Drużyna osłania nas ogniem broni maszynowej, a dowodzący nią kapitan wskazuje kolejne cele. Płonące domy, przeorana pociskami ziemia i dobiegające zewsząd odgłosy walki tworzą niesamowity klimat prawdziwego pola walki.

TECHNIKALIA
Gra przypomina Medal of Honor, ale jest znacznie ładniejsza. Płonące budynki, odpryski pocisków dziurawiące tynki i porzucony sprzęt wyglądają jak prawdziwe. W każdej chwili wykorzystujemy porzucona przez wroga broń, a utracona energię uzupełniamy ze znalezionych apteczek. Drużyna wyśmienicie wspiera nas w walce. Zachwyca dbałość o detale. Natykamy się na przykład na niemiecki transporter opancerzony z oznaczeniem 21 Dywizji Pancernej, która naprawdę stacjonowała w rejonie amerykańskiego zrzutu.

WERDYKT
Call of Duty zapowiada się znakomicie. Dopracowana grafika, świetnie zaprojektowane misje i różnorodność frontów na których walczymy, sprawiają że ta gra będzie murowanym przebojem.

Teksty przepisywali (w kolejności): Lukas, Totek, Simon








--------------------------------------
Autor: [FPP]Totek
Aktualizacja: 07·12·2004 - 04:01



 : DRUKUJ 

     




   


f·p·p · p·r·o·d·u·c·t·i·o·n·s © 2000-2005 f·p·p productions. Skontaktuj się z nami w celu uzyskania dodatkowych informacji.
Przeczytaj reklama z nami, aby dowiedzieć się jak ukierunkować swoje produkty i usługi do graczy.


Dzisiaj jest Piątek · 26 Kwietnia · 2024
Strona wygenerowana w 0.116239 sek.